List do mężczyzn i chłopców
Wielu mężczyzn w dzieciństwie lubiło bawić się w Indian. Dlaczego właśnie Indianie, ich styl życia i kultura są tak pociągający dla młodszych i starszych chłopców, którzy powoli zaczynają szukać swojej drogi do męskiego świata? Indianin kojarzy się z odwagą, męstwem – ale i z mądrością. Nie mówi wielu słów, ale wiele wie. Potrafi polować, ale jest jednocześnie niezwykle wrażliwy na otaczający świat, przyrodę. To niezwykły portret męskości zarówno stanowczej, jak i łagodnej. Spokojnej i trwałej jak głaz, której okoliczności zewnętrzne nie są w stanie zachwiać. Silnej w sposób, który nie wymaga udowadniania. Cichej, która nie potrzebuje przed sobą „trąbić”. Słuchającej i pokornej, ale nie kulącej się i przestraszonej. Znającej swoją wartość, ale nie wywyższającej się. Jak poruszająca jest to wizja – męskości, która współegzystuje z „pierwiastkiem kobiecym”, nie wstydzi się go – bo to on jest jej siłą.
Błądzić i znajdować drogę
Drodzy mężczyźni i chłopcy – nie jesteście sami. Wokół Was są ludzie, którzy pragną, byście podzielili się z nimi swoimi myślami i uczuciami. Abyście mówili szczerze, z serca, o tym, co Was martwi, czego się boicie, co Was smuci, co Was cieszy. Uczucia nie czynią Was słabszymi. Przeżywanie i wyrażanie uczuć łączy nas wszystkich jako ludzi i pomaga nam szczerze ze sobą rozmawiać, być ze sobą blisko. Każdy z nas potrzebuje być wysłuchany, przytulony, wspierany. Każdy z nas czuje się czasem bezradny. Nie jest niczym złym nie znać kierunku, popełniać błędy, zmieniać decyzje. Trwać w zawieszeniu, szukać rozwiązań, a czasem pozostawiać sprawy własnemu biegowi. Nie w każdym momencie życia będziemy czuć, że znamy wszystkie odpowiedzi. Wiele pytań być może już pozostanie bez jasnej odpowiedzi. Nie zawsze możemy działać. Czasami potrzebny jest jakiś przystanek na naszej drodze, czasami potrzebujemy zwolnić tempo lub wycofać się, by nabrać perspektywy. Nie nad wszystkim mamy kontrolę. Przyznanie, że nie mamy nad wszystkim kontroli, wymaga odwagi i siły. Zaakceptowanie tego pozwala nam zaopiekować się ważnymi dla nas sprawami bez nakładania na siebie presji, aby za wszelką cenę trzymać „wszystkie sroki za ogon”. Czasami, gdy próbujemy zaplanować wszystkie sfery swojego życia i wyznaczać w nich cele, okazuje się, że nie żyjemy tak naprawdę tu i teraz, nie doświadczamy życia, które przepływa nam przez palce i nie widzimy wspaniałych możliwości, które się przed nami spontanicznie otwierają – i mijają, niedostrzeżone. Chwile, w których możemy być z osobami, które kochamy. W których możemy nauczyć się czegoś wartościowego o sobie. W których możemy spełnić swoje marzenia, być może takie, o których już ledwo pamiętamy.
Jesteśmy warci uznania i miłości tu i teraz
Nasze osiągnięcia życiowe nie muszą być dla nas wyznacznikiem naszej wartości jako ludzi. Jesteśmy warci miłości i akceptacji, bez względu na to, kim jesteśmy i co w życiu osiągnęliśmy. Jesteśmy w pełni wartościowi, gdy działamy i w pełni wartościowi, gdy odpoczywamy i nie robimy nic konkretnego. W nieustannym biegu łatwo zagubić to, co ważne dla nas i dla osób, które kochamy. Wiele szczęścia i poczucia bezpieczeństwa przynoszą trwałe relacje z innymi ludźmi, w których jesteśmy sobą, nie musimy ukrywać naszych niedociągnięć, słabości; nie musimy być kimś innym, niż w głębi duszy jesteśmy. Dzisiejszy świat zachęca do pogoni za „lepszą wersją siebie”, do poświęcenia się pracy nad sobą i rozwojowi. Ta droga może być wartościowa, ale kryją się na niej także różne pułapki, takie jak ryzyko pracoholizmu, perfekcjonizmu czy braku akceptacji dla „niedoskonałej” wersji siebie, której doświadczamy tu i teraz. Alternatywna ścieżka rozpoczyna się od akceptacji siebie tu i teraz i głębokiego zrozumienia różnych aspektów własnej osoby, bez odrzucania żadnego z nich. Ten krok może być pierwszym na pięknej drodze przemiany, której towarzyszy wewnętrzny spokój.
Potrzeby są ważne
Wasze potrzeby są ważne. Te fizyczne i te emocjonalne. Nie wahajcie się dbać o swoje ciało, nie tylko sprawiając, by było sprawne i dobrze funkcjonowało przez długie lata, ale także by czuło się dobrze. Nie lekceważcie sygnałów, które wysyła Wam Wasze ciało. W ten sposób próbują dotrzeć do Was także Wasze emocje. Wymagając od swojego ciała, żeby zawsze działało „na najwyższych obrotach”, możemy wypalić się fizycznie i psychicznie; doprowadzić do tego, że stracimy swoją naturalną energię i radość życia, a będziemy potrzebować codziennie „wspomagaczy”, by dawać sobie radę z nawet podstawowymi czynnościami. Wasze ciało będzie Wam bardzo wdzięczne za traktowanie go z szacunkiem, a nawet z miłością. Być może zbyt często jesteśmy dla niego zbyt surowi i wymagający.
Intuicja nie tylko „kobieca”
Nasz umysł pozwala nam myśleć logicznie, racjonalnie, w różnych sytuacjach. Jednak jednocześnie czujemy różne emocje i jesteśmy obdarzeni intuicją. Każde z tych źródeł może być wartościowe i przekazywać nam ważne informacje o nas samych, o miejscu, w którym się znajdujemy, o ludziach, którymi się otaczamy – generalnie o naszych potrzebach i dokonywanych wyborach. Intuicja nie jest rzeczą tylko i wyłącznie „kobiecą”. Każdy z nas może wsłuchiwać się w swoją intuicję. Dzięki intuicji możemy unikać zagrożeń i wybierać dla siebie rzeczy, z którymi będziemy czuli się dobrze i które nam posłużą. Nie wahajmy się używać intuicji. Być może boimy się intuicji, bo nie chcemy być nieracjonalni. Być może jest to lęk przed pójściem za głosem serca. Pragniemy uchwycić się logiki, by nie popełnić jakiegoś błędu, nie zachować się „głupio”. Być może jest to lęk przed zranieniem, którym ryzykujemy, otwierając swoje serce przed kimś, ujawniając swoje emocje i potrzeby. Lęk przed byciem odrzuconym, gdy jesteśmy najbardziej wrażliwi i odsłonięci. Można się zastanowić, ile możemy stracić, a ile zyskać, kierując się intuicją i „głosem serca”. Może okaże się, że to, co możemy zyskać, zmieni nasze życie na lepsze?