Jak rozmawiać z dziećmi o tym, co obecnie dzieje się za naszą wschodnią granicą, skoro niejednokrotnie sami jesteśmy przerażeni, zalęknieni, zaskoczeni, nie potrafimy się odnaleźć w sytuacji?… Przede wszystkim mamy prawo do tych emocji. Wojna jest wydarzeniem budzącym lęk i grozę, niosącym ze sobą wiele zagrożeń. Nie próbujmy za wszelką cenę przybierać maski opanowania i spokoju.
Dzieci obserwują nasze emocje i reakcje na nie. Przeżywanie w ich obecności autentycznych emocji, nazywanie ich, akceptowanie, jest dla nich bardzo cenną lekcją: trudne emocje można przyjmować, wyrażać je, nie trzeba ich ukrywać i od nich uciekać. Można się nimi dzielić z innymi i znaleźć ukojenie. Ważne jest, by przy przeżywaniu własnych emocji być jednocześnie otwartym i uważnym na emocje dziecka. By je zauważać, nazywać, mówić mu, że może je wyrażać swobodnie i nie zostanie za to ocenione. By komunikować dziecku, że jesteśmy otwarci na rozmowę o tych emocjach, wysłuchamy go, będziemy dla niego i jeżeli ono będzie tego chciało i potrzebowało, to możemy wspólnie znaleźć sposób na lęk, gniew, smutek. Możemy też po prostu spędzić razem czas, będąc blisko siebie, czy to fizycznie – trzymając się za ręce, przytulając, czy bawiąc się razem, spacerując, robiąc coś ciekawego i przyjemnego.
Potrzeby dziecka ważniejsze od rozmowy o faktach. Nie zaczynajmy rozmowy od wojny, ale od uczuć, przeżyć, potrzeb dziecka. Prawdopodobnie słyszało już ono o tym, co się dzieje i może zadawać nam różne pytania. Warto skupić się na odpowiedzi na nie, nie wybiegać poza postawione pytania, nie robić wykładu, a na pewno nie straszyć dziecka tym, co się może potencjalnie złego wydarzyć. Jeżeli dziecko jest małe, można wytłumaczyć mu zjawisko wojny, opierając się na konfliktach w rodzinie lub między rówieśnikami, np. „Staś stwierdził, że wszystkie dzieci w piaskownicy muszą mu oddać swoje zabawki. Dzieci nie chciały ich oddać, więc Staś zaczął wyrywać je im na siłę…” – można dodać, że sytuacja wojny jest podobna, ale dotyczy całych państw. Warto podkreślić, że przemoc jest nieakceptowalna w każdej swojej formie, bo krzywdzi innych (dzieci płaczą, przykro im, to są ich zabawki, których druga osoba nie może sobie zabrać bez pozwolenia). Dla małego dziecka pewne mechanizmy polityczne i społeczne, związane z konfliktem zbrojnym, mogą być po prostu zbyt abstrakcyjne. Z kolei śmierć małe dzieci odbierają jako coś przejściowego, nieostatecznego: jak ktoś umarł, to pewnie zaraz wstanie i pobiegnie dalej, jak podczas zabawy. Istnieje wiele książek dla dzieci, które mówią o wojnie, dyktaturze, zagrożeniu życia i być może teraz jest dobry czas, by sięgnąć wraz z dzieckiem po chociażby jedną z nich.
Starsze dziecko już może zrozumieć więcej, zwłaszcza nastolatek w wieku 15-18 lat. Możemy z nim dyskutować, wprowadzając abstrakcyjne pojęcia, takie jak moralność, wolność, solidarność. Zwrócić uwagę na to, że nie wszystkie informacje przekazywane w mediach i na portalach społecznościowych są prawdziwe, podkreślić występowanie dezinformacji, propagandy, fake newsów, zastraszania społeczeństwa. Nie wszyscy ludzie mogą tak samo, jak my, patrzeć na sytuację i tak samo ją oceniać. Mogą istnieć różne punkty widzenia. Nie bójmy się przy tym przyznać, że sami czegoś nie wiemy albo nie rozumiemy. Dobrym wyjściem w takiej sytuacji jest wspólne poszukanie odpowiedzi na nurtujące nas pytania we wiarygodnych źródłach. Możemy rozmawiać o sensie wojny, dlaczego one wciąż wybuchają, jakie są ich przyczyny, skutki… W końcu, jak można im zapobiegać i co możemy zrobić dzisiaj w obliczu trwającej wojny? Co my możemy zrobić dla pokoju na świecie? Warto zwrócić uwagę na to, czy chcemy, aby nasze dzieci kojarzyły wojnę z bohaterstwem, czy chcemy pielęgnować etos śmierci za wolność ojczyzny – czy jest ona wartością samą w sobie? Może być koniecznością lub losem danej osoby, ale warto wskazywać, że zabijanie jest zabijaniem, umieranie jest umieraniem, a poświęcanie się za wszelką cenę nie musi być najwyższą wyrazem odwagi i siły charakteru.
Nie wszystko na świecie zależy od nas, od naszych wysiłków – są takie sprawy, w tym ludzkie nieszczęścia i tragedie, których nie jesteśmy w stanie kontrolować, wyeliminować ich. Nie możemy zapewnić szczęścia i bezpieczeństwa wszystkim. Ból, cierpienie, niebezpieczeństwa, śmierć są taką samą częścią życia, jak przyjemności, radość, zabawa. Można zaakceptować ten stan rzeczy. Nie minimalizujmy znaczenia wojny wobec dzieci, nie uciekajmy od tematu, nie zaprzeczajmy faktom. Nie wiemy, czy „wszystko będzie dobrze”, bo skąd możemy mieć taką pewność? Możemy powiedzieć: „cokolwiek będzie się działo, będę przy Tobie, będę Cię wspierać”- to są słowa, które mają dużo większą szansę się spełnić.
Dziecko może nie pytać, ale przeżywać. Jego emocje może odzwierciedlać zachowanie, na przykład rozdrażnienie, niepokój, płaczliwość, nadmierne pobudzenie psychoruchowe. W jego rysunkach, zabawach mogą pojawić się motywy wojny, przemocy. Są to próby rozładowania napięcia, zredukowania lęku, wyrażenia emocji związanych z napływającymi z różnych stron obrazami i słowami. Dziecko może być także po prostu nimi przebodźcowane i potrzebować oddechu. Rozważmy ograniczenie czasu spędzanego na słuchaniu radia, oglądaniu telewizji, byciu online. Możemy powiedzieć dziecku: „Widzę, że jesteś dzisiaj niespokojny/a. Jak się czujesz? Czy chciałbyś/chciałabyś ze mną porozmawiać?”. Być może dziecko potrzebuje zachęty do rozmowy i sygnału, że jego emocje i potrzeby są ważne dla rodzica. Jeżeli nie będzie chciało rozmawiać, nie należy tego na nim wymuszać.
Można zaproponować inne formy ekspresji emocji i myśli, na przykład rysowanie, odgrywanie scenek, napisanie listu, narysowanie laurki, wspólną modlitwę, różne formy pomocy osobom potrzebującym. Małe dziecko może chcieć oddać swoją zabawkę lub jakąś rzecz ze swojej szafy potrzebującemu dziecku uciekającemu z owładniętej wojną Ukrainy. Starsze dziecko i nastolatek mogą chcieć włączyć się w akcje pomocy osobom uchodzącym z Ukrainy, na przykład wziąć udział w zbiórce rzeczy codziennego użytku czy pójść na manifestację. Dobrze jest pokazywać dzieciom, także własnym przykładem, że pomoc ponad własne siły nie jest dobrym rozwiązaniem, że ważne jest, by dbać także o siebie i realistycznie oceniać swoje możliwości. Nie pozwólmy dzieciom stawać się „małymi dorosłymi”, ratownikami zapominającymi o sobie, niosącymi na sobie ciężar uczuć i losów innych ludzi. Wskazujmy, że mamy możliwość pomocy i konkretnych działań na rzecz innych, ale najważniejszym zadaniem jest zadbanie o samego siebie.
Pokażmy dzieciom strategie samoukojenia i samoopieki: głęboki oddech, spacer na łonie przyrody, wysiłek fizyczny, słuchanie relaksującej muzyki, bycie tu i teraz, traktowanie swoich myśli jak myśli, a nie faktów. Nasze zmartwienia dotyczące przyszłości nie są jeszcze rzeczywistością, są tylko naszymi myślami, które możemy przyjąć, ale i pozwolić, by odeszły od nas, jak chmury płynące po niebie lub jak balonik napełniony powietrzem, który ulatuje do góry. Czasami emocje trzeba po prostu wykrzyczeć, wypłakać, wytupać, wytańczyć; wyrazić całym swoim ciałem, zanim się uspokoimy.
Warto rozmawiać z dziećmi o tym, co mogą czuć i przeżywać inne osoby, chociażby te uciekające przed wojną, które muszą opuścić swój dom i wyruszyć w nieznane. W ten sposób kształtujemy u dziecka umiejętność stawiania się na miejscu drugiej osoby, co sprzyja lepszemu jej zrozumieniu. Jeżeli koleżanka lub kolega naszego dziecka pochodzi z Ukrainy i w przedszkolu lub szkole często płacze albo nie odzywa się, można zastanowić się wspólnie: dlaczego? Co się może dziać w jej/jego głowie? Pokazujmy przy tym różnicę między chęcią zrozumienia drugiej osoby i empatyzowaniem z nią, a przejmowaniem jej emocji. Nie jest tak, że jeżeli koleżanka lub kolega płaczą, ja nie mam prawa się śmiać i cieszyć, tylko muszę płakać razem z nimi.
Bądźmy przygotowani, że mogą pojawić się antagonizmy na przykład między dziećmi różnej narodowości. Dzieci mogą wyzywać siebie nawzajem i osoby publiczne, mogą powtarzać zasłyszane hasła, czasami wulgarne. Nie krzyczmy na nie za to, ale podkreślmy chociażby fakt, że wojna nie jest winą wszystkich Rosjan, że istnieją inne sposoby na wyrażenie swoich emocji niż życzenie komuś śmierci itp
Nie zapominajmy o rutynie i rytuałach. Nasza rodzinna codzienność jest zbudowana z wielu mniejszych i większych nawyków, zwyczajów, rytuałów. Budują one poczucie bezpieczeństwa i wspólnoty, szczególnie ważne w czasach niepokojów społecznych i wszechobecnego lęku. Nie rezygnujmy z nich, nie zapominajmy o naszych zwyczajach, budujących codzienną rutynę. Oczywiście, nie należy trzymać się ich za wszelką cenę, czasami dobrze jest je zmienić w zależności od potrzeb i sytuacji.
Jeżeli trzeba, odpuśćmy. Gdy się stresujemy, lękamy, to trudno nam się uczyć, pracować, skupiać się, zapamiętywać, wykonywać swoje obowiązki… to znak, że najpierw powinniśmy się zaopiekować swoimi emocjami. Bardzo możliwe, że dziecko nie jest w stanie wypełniać wszystkich swoich obowiązków, że jego funkcjonowanie staje się pod wpływem silnych emocji zdezorganizowane. Przyjmijmy to, nie wymuszajmy na nim, aby jak najszybciej sobie z tym poradziło. Dajmy mu znać, że może nadszedł czas, by skupić się przede wszystkim na znalezieniu dobrych strategii radzenia sobie z emocjami, stresem i trudnymi myślami, a my możemy mu w tym pomóc.
Bądźmy razem! Dziecko, nawet to nastoletnie, już prawie samodzielne, nadal potrzebuje nas, naszej obecności, wsparcia; potrzebuje móc się na nas oprzeć w trudnych chwilach. Nie opuszczajmy go, zapewnijmy, że jesteśmy dla niego, chociaż sami także przeżywamy trudne emocje. Bądźmy otwarci na rozmowę, wspólne spędzanie czasu, rozmowę o sytuacji na świecie, o obustronnych emocjach i potrzebach, możliwych do podjęcia przez nas działaniach. Rozważmy konsultację psychologiczną dla siebie i dziecka. To jest dobry moment, by zwrócić się po wsparcie do specjalisty.
KSIĄŻKI dla dzieci podejmujące temat wojny:
– seria „Wojny dorosłych – historie dzieci”
– „Wróg” Davide Cali, Serge Bloch
– „Dyktator” Ximo Abadía