Od rewolucji seksualnej minęło już ponad pół wieku. Jesteśmy coraz lepiej wyedukowani w zakresie zdrowia seksualnego i coraz bardziej przyzwyczajamy się do tego, że o seksie się mówi, seks się pokazuje, seksu się nie wstydzi… i coraz częściej się go po prostu nie uprawia. Jak to się dzieje, że w czasach, gdy mamy najwyższą świadomość seksualną w porównaniu do poprzednich pokoleń, gdy mamy mnóstwo specjalistów, wiedzy, książek i gadgetów, zaczynamy coraz bardziej zaniedbywać seks i odsuwać go na coraz dalszy plan w naszym życiu?
Nasi dziadkowie uprawiali seks częściej?
Niestety, coraz częściej mówi się o tym, że osoby z tzw. pokolenia milenialsów, urodzeni w latach 80. i 90., uprawiają seks rzadziej niż ich rodzice i dziadkowie. Tendencja jest spadkowa i dotyczy coraz większej liczby osób z różnych krajów świata. Brzmi to trochę nieprawdopodobnie, bo przecież teraz seks mamy wszędzie, we wszelkich możliwych odmianach, dostępny właściwie od ręki i bez tabu. Skąd zatem taki trend? Muszę powiedzieć, że jako przedstawicielka wspomnianego pokolenia w ogóle nie dziwię się coraz bardziej alarmującym statystykom. My, milenialsi, zaczynamy myśleć o swojej karierze jako bardzo młodzi ludzie. Chcemy być kimś, zarabiać dużo, zajmować liczące się stanowisko, osiągnąć sukces, dojść do niego ciężką pracą i siłą woli. Do tego treningi, siłownia, zdrowy, usystematyzowany tryb życia. Spotkania ze znajomymi, imprezy, życie towarzyskie. No i oczywiście w tym wszystkim – randki, związki, które też chcemy, aby się „udawały”. Były „instagramowe”, satysfakcjonujące, a może i budzące zazdrość… Coraz częściej patrzymy na swoje życie w kategoriach sukcesu, porażki, efektywności, rozwoju, celów. Mamy terminarze, smartwatche, aplikacje monitorujące nasz tryb życia; mamy swoje starannie wypracowane nawyki, które mają doprowadzić nas na sam szczyt. Ku szczęściu i wysokiej samoocenie. Wspinamy się więc na ten szczyt, coraz bardziej przemęczeni i wypaleni…
Gdzie w tym wszystkim seks?
Skoro na inne sfery życia, to także na seks patrzymy coraz częściej jako na obszar, który wymaga kontroli, realizowania pewnych celów, osiągania dobrych rezultatów. Przygotowując się do napisania tego tekstu przeczytałam szereg artykułów i przesłuchałam kilka audycji o życiu seksualnym Polaków. W jednej z nich seksuolog stwierdził, że gdy chcemy uprawiać seks o godzinie 21, to dobrze zacząć myśleć o tym już o 18, wziąć kąpiel, odstresować się, aby było nam po prostu przyjemniej, a może i zacząć grę wstępną, być blisko z partnerem. Pomyślałam sobie – „no jasne!” Dotarło do mnie, jak nierealistycznie w mojej głowie brzmi wygospodarowanie na seks 3 czy 4 godzin jednego dnia. Podejrzewam, że sporo osób mogłoby mieć podobną reakcję… No bo jak? Jak zmieścić to w planie dnia? Wielu z nas żyje z zegarkiem na jednej ręce, terminarzem w drugiej i pracuje już nie 8, a koło 10 godzin na dobę. Jesteśmy stale zmęczeni, niedospani, zestresowani, a czasami wręcz balansujemy na skraju wyczerpania. Wygospodarowanie nawet kwadransa na seks tak, by mieć w tym czasie wolną od zmartwień głowę, odstresować się i nie rozpraszać, graniczy często z cudem.
Co mamy, czego nam brakuje
Życie erotyczne poprzednich pokoleń nie było ani idealne, ani sielankowe. Nadal pokutuje w polskim społeczeństwie brak odpowiedniej edukacji seksualnej, awersja do seksu jako do czegoś grzesznego, tabu masturbacji, omijanie specjalistów zdrowia seksualnego szerokim łukiem i unikanie tematu seksu w rodzinach, chociażby w relacjach rodziców i dzieci. Z jednej strony te problemy są nadal aktualne, a z drugiej strony jest już dużo lepiej niż kiedyś. Oprócz tego znamy dzisiaj nieporównanie więcej sposobów na przeżycie rozkoszy zarówno z partnerem, jak i samemu: różne rodzaje seksu, techniki masturbacji, pozycje, sposoby stymulacji stref erogennych; szeroka gama produktów erotycznych, technik masażu erotycznego, techniki tantryczne… do tego jeszcze możliwości, które dają nowe technologie. Mamy również różne metody antykoncepcji i coraz szerszą wiedzę na ich temat. Zdajemy sobie sprawę, że nasza sytuacja jest pod wieloma aspektami lepsza niż sytuacja naszych rodziców i dziadków. Ale czy potrafimy szczerze, sami przed sobą przyznać, że trochę się w tym jednak pogubiliśmy? W końcu większość z nas c h c e udanego życia seksualnego. A tymczasem… zbyt rzadko udajemy się ze swoimi problemami do specjalisty. Zbyt rzadko rozmawiamy z naszymi partnerami o wzajemnych oczekiwaniach, potrzebach, fantazjach seksualnych, ale również dotyczących seksu lękach i trudnościach. Zbyt rzadko znajdujemy przestrzeń na seks, wolną od natłoku codziennych spraw i obowiązków, stresu. Nasz organizm nie jest maszyną, nie będzie „działał” na zawołanie, na już, do tego zestresowany i niewypoczęty. Niektórzy upatrują ratunku w lekach na potencję i różnego rodzaju „sztuczkach” zwiększających libido, ale czy to o to tak naprawdę chodzi w ars amandi (łac. „sztuce miłosnej”)?
Slow life, slow sex…
Przede wszystkim, seks to nie wyścig po laury. Nie da się jego jakości zmierzyć sprawnością ciała, częstością i długością stosunków, ilością orgazmów. Im większą presję na siebie nakładamy, im większe są nasze oczekiwania, by było idealnie i zawsze się udawało, tym tak naprawdę mniejsza szansa na głęboką satysfakcję. Seks to bliskość i intymność, a tymczasem w pędzącym świecie coraz mniej jest na nie przestrzeni. Seks to bycie tu i teraz, nieosądzanie, doświadczanie. Mimo rozkwitającego ruchu body-positive, który promuje pozytywne i akceptujące podejście do własnego ciała, wciąż mamy wiele kompleksów i czujemy się niewystarczająco atrakcyjni. Jak mamy doświadczać przyjemności, gdy pochłaniają nas myśli o tym, jak wypadamy, jak wyglądamy, czy na pewno wszystko w naszym ciele „dobrze działa”?
Dobry seks potrzebuje czasu i przestrzeni w waszym życiu. Potrzebuje naszego świadomego zaangażowania i dbałości. Potrzebuje być wysoko na naszej liście priorytetów. Być może potrzebuje zmian w stylu i filozofii życia…
Na koniec kilka inspiracji pochodzących z koncepcji o nazwie Good Enough Sex Model (ang. „model wystarczająco dobrego seksu”) autorstwa Metz i McCarthy:
1. Miej realistyczne oczekiwania wobec życia seksualnego.
2. Poznaj swoją seksualność. Nie porównuj się z innymi. Jesteś niepowtarzalny – twoja seksualność również.
3. Zaakceptuj, że seks będzie zmieniał się wraz z wiekiem i stażem relacji.
4. Pamiętaj, że satysfakcja seksualna to coś więcej niż sprawność genitaliów i orgazm.
5. Nie bój się eksperymentować, próbować nowych rzeczy. Rozbuduj z partnerem repertuar pieszczot.
6. Dbajcie o pożądanie w waszej relacji.
7. Seks potrzebuje współpracy. Dbajcie o relację, rozmawiajcie, komunikujcie swoje potrzeby i obawy. Szanujcie swoje granice. Nie naciskajcie ani na siebie samego, ani na drugą osobę.
8. Edukuj się. Seks ma wiele korzyści dla zdrowia, ale są zasady, których dobrze jest przestrzegać i rzeczy, których należy unikać.
9. Pielęgnuj w sobie poczucie zasługiwania na przyjemność seksualną.
Punkt 10. dodaję od siebie – nie bój się wizyt u specjalistów – psychologów, psychoterapeutów, seksuologów… Nie zamartwiaj się, jeżeli nie wszystko idzie po twojej myśli. Przepracowanie pewnych trudności wymaga czasu i wysiłku. Warto!